czwartek, 24 października, 2024
spot_img
Strona głównaWywiadyArkadiusz Kraszewski - Karpiowe Pogaduchy

Arkadiusz Kraszewski – Karpiowe Pogaduchy

Arkadiusz Kraszewski, znana osoba w środowisku karpiowym, pasjonat podróży, wędkarstwa karpiowego, bardzo dobry organizator wędkarskich wypraw, odpowie dziś na moje pytanie.

Jak i kiedy rozpoczęła się Twoja przygoda z wędkarstwem i czy od razu były to karpie?

Jak większość wędkarzy z mojego pokolenia, wędkarstwo w mojej młodości była to jedna z niewielu atrakcji i formy spędzania wolnego czasu. Zalatani rodzice, zapracowany ojciec, który zawsze czas znajdował na ryby 😊 – nie pozostało mi nic innego, jak chcąc z nim spędzać więcej czasu – jeździć z Nim na ryby – stąd zaraził mnie wędkarstwem mój ojciec.

Kiedy to było? Pewnie ze 40 lat temu, jak tylko przestałem być niemowlakiem.

W czasach mojej młodości, szczególnie na północy polski, skąd pochodzę – wędkarstwo karpiowe praktycznie nie istniało. Przeszedłem długą drogę od typowego łowienia gruntowego, spinningu, surfcastingu, łowienia na morzu, aż skończyłem na Karpiach, choć prócz tej metody łowienia, bliski sercu pozostaje nadal spinning (tylko czasu brak).

Czy pamiętasz swoją pierwszą zasiadkę i pierwszego złowionego karpia? Opowiedz, jak to wyglądało.

W Moim przypadku pierwsza zasiadka, to nie pierwszy złowiony karp. Pierwszego karpia pamiętam jak dziś, złowiłem na go na jakąś ruską wędkę na stawie w Oporowie, to taka mała mieścina, w pobliżu rodzinnego miasta, z którego pochodzi mój ojciec. Pierwsza poważniejsza zasiadka miała miejsce na Łowisku „u leśniczego”. To na niej montowałem na odwrót bezpieczny klips, gdzie ciężarek zaraz po rzucie mi wypadał, bo kto by pomyślał, że krętlik wchodzi w klips by to się wszystko trzymało. To na niej pierwszy raz używałem PVA Firmy Jaxon – innych nie było 😊 i to na tej zasiadce od razu nałowiłem największych ryb i najwięcej na całym łowisku. Pierwsza zasiadka to kije do surfcastingu o długości 4,5m – rzucało się jak złoto….

pva

Jakie były Twoje wzorce i skąd czerpałeś wiedzę o połowie karpi?

Ponieważ jak wspomniałem wcześniej w tych czasach, gdzie zacząłem łowić regularnie i nazwijmy półprofesjonalnie, jedyna wiedza jaką mogłem czerpać była z gazet – czyli tylko KarpMax, do tego jakieś kasety Video, potem DVD, w intrenecie, który wtedy ledwo co istniał ciężko było coś znaleźć. Kolejnym etapem rozwoju było zwiedzanie różnego rodzaju zawodów karpiowych w różnych częściach Polski, gdzie ja nie jeździłem na zawody, a cel prześwięcał tylko jeden – podpatrzeć tych co już wiedzą co, jak i gdzie. Mój entuzjazm szybko ostygł, gdy zobaczyłem jak to wszystko wygląda. Pamiętam byłem kiedyś na zawodach u Hadriana Radziejewskiego – „ Baits” na Łowisku Wygonin – poszedłem na stanowisko obok zobaczyć, pogadać, podpatrzeć było to chyba stanowisko 16 – ja siedziałem na 17, od razu po wejściu na stanowisko – prawie, że mnie z niego wygonili, a na pytania, gdzie łowicie? – w jeziorze, a na co? na kulki… 😊 stwierdziłem, że nie tędy droga…. W ciągu zaledwie roku może dwóch internet wybuchł wiadomościami ze świata karpiowego, pojawiły się filmy i poszło…. Choć wtedy już wiedziałem na tyle dużo, że pozostało mi tylko szlifować swoje umiejętności i szukać nowych rozwiązań, które jak się okazuje teraz nie zawsze są skuteczne….

Arku nie tylko jesteś karpiarzem ale również prowadzisz firmę EsyFishing, czy możesz opowiedzieć pokrótce na czym ten biznes polega oraz skąd pomysł na taki biznes?

Pomysł na Biznes powstał w momencie, w którym zacząłem dysponować większą niż przeciętny człowiek ilością czasu, zacząłem szukać możliwości połączenia pasji i pracy. Zaczęło się wszystko od strony rezerwujlowisko.pl, wydawało mi się, że wymyśliłem coś ponadczasowego, ponieważ wcześniej prowadziłem dużą firmę, uwielbiałem rozwiązania za pomocą których można zaoszczędzić sporą ilość czasu. Strona miała za zadanie dokonanie o każdej porze dnia i nocy rezerwacji łowiska w Polsce. Bez dzwonienia, bez szukania kalendarzy, bez oddzwaniania, tylko internet, który był już powszechny. Kalendarz on-line – rezerwacja i koniec. Jednak jak później zweryfikowała rzeczywistość żyjemy w Polsce, a to specyficzny kraj, gdzie każdy myśli, że ktoś chce na Nim zarobić, stąd przez pierwsze miesiące pozyskanie partnera do współpracy czy łowiska na stronę graniczyło z cudem. Ponieważ jestem zodiakalnym baranem i uparta ze mnie bestia poleciałem grubo, w ciągu kilku tygodni udało mi się przekonać łowiska we Włoszech, Francji, Dani, Litwie, Łotwie, Ukrainie i na Węgrzech, a potem na Bośni i tak dalej, nagle i polskie wody zaczęły się tym interesować. Pojawiło się partnerstwo z Karpmanią, potem z Karpmaxem, a potem już poszło, woda za wodą, łowisko za łowiskiem zaczęły wchodzić na stronę i tak pojawiło się na stronie prawie 100 wód z całej Europy. No a potem to już pasmo przeciwności, niepowodzeń, które mnie dość mocno zatrzymały – nieudana inwestycja w stronę, która nie spełniała moich oczekiwań, zmiana wspólnika, inwestycja w nowy portal, nad którym do tej pory pracuje i liczę, że niedługo w końcu ruszy. Easyfishing to też oczywiście Wyprawy zorganizowane – zagraniczne, zarządzanie łowiskami i wiele wiele innych fajnych rzeczy ściśle powiązanych z wędkarstwem. Niestety jest to biznes jak każdy inny, w pewnym momencie granica między pasją a pracą zaczyna się zacierać nad czym mocno ubolewam.

ekipa
przeprawa

Kolejny projekt, który można zauważyć w twojej działalności to organizacja dużych imprez karpiowych, czy możesz powiedzieć skąd pomysł na takie działania?

Jak napisałem powyżej – mimo tego, że kocham to co robię to jest to moje źródło dochodu. By żyć na jakimś poziomie trzeba się rozwijać, trzeba iść do przodu, niestety wyjazdy kosztują, wody zagraniczne też nie są tanie, stąd kto stoi w miejscu ten się nie rozwija. Od kilku dobrych lat prowadzę jedno z bardziej popularnych i chyba jedno jak nie najpiękniejsze łowisko w Polsce – Wygonin. Ponieważ swego czasu było duże parcie na zawody wśród karpiarzy, zacząłem szukać innych niż obecne w Polsce rozwiązania. Pojechałem na drugą edycję IBCC – International Balaton Carp Cup, byłem również na pierwszej edycji Stairs2Hell i stwierdziłem, że po pierwsze fajnie by było dać możliwość polskim zespołom powalczenie na tych zawodach – robiąc eliminacje w Polsce, po drugie udało mi się podjąć stałą współpracę z organizatorami tych zawodów przez co stałem się swoistego rodzaju przedstawicielem tych zawodów na terenie Polski. Podsumowując to wszystko udało mi się stworzyć cykliczne eliminacje na Wygoninie obu imprez, dzięki którym osoby, których wcześniej nie było stać, lub nie myślały o tym by pojechać samodzielnie na te zawody, mają taką okazję. Kolejne moje działanie jakie miało miejsce to Stworzenie od zera imprezy w postaci Mistrzostw Polski Juniorów – to projekt, który trwa już 4 lata i z roku na rok pędzi do przodu. Tu podobna sytuacja jak na początku, mało kto chciał pomóc, mało kto wierzył, a jednak się udało. To, że to wszystko działa i funkcjonuje na takim poziomie zawdzięczam wielu ludziom, którzy uwierzyli, docenili i pomogli. Samemu zrobić taki projekt – byłoby naprawdę ciężko.

Zawody wędkarskie, co dają i czy warto brać udział w małych i dużych imprezach?

Ciężkie pytanie, ostatni raz w Polsce na zawodach byłem może z 8 lat temu, wynika to z braku czasu przede wszystkim. Czy warto – jeśli chodzi o duże imprezy to na pewno – ale to moje zdanie, bo lubię wyzwania, lubię, jak jest ciężko, lubię walczyć, chodź nie jest tak łatwo zwyciężyć jak konkurencja spora. Co dają zawody? Z pewnością nutę rywalizacji, nowe doświadczenia oraz jak się wygra czasem fajne nagrody 😊, ale tak na poważnie… Mi kiedyś zawody pokazały, że rywalizacja często przeradza się w zawiść, walkę ponad wszystko i często ludzie się zatracają nie bacząc na to, że istnieje powiedzenie „wędkarska brać” Na różnych zawodach jest różnie, im większe tym gorzej. Podam przykład. Byliśmy w zeszłym roku na IBCC, ze względu na Pandemię losowanie było on – line a losowali przedstawiciele imprezy na Europę, ja + 3 osoby z Czech, Węgier i Rumunii. Przed losowaniem z każdym z nich rozmawiałem, śmialiśmy się, wymienialiśmy spostrzeżenia., po losowaniu okazało się, że jeden z nich siedzi obok Nas – myślę – dogadamy się, po czym finał był taki, że drużyna wypłynęła – zablokowała Nas, dając nam pole na wodzie o szerokości 120m, w odległości 550m od brzegu. Po czym sama zostawiając sobie pewnie dobre 700m albo więcej. Skończyły się śmiechy, przybijanie piątek, a w ruch poleciały dalmierze i taktyka, jak nie ty to on. Takie są duże imprezy na których pula nagród to kilkadziesiąt tysięcy Euro.

Ps. W tym roku, zrobiłem podobnie jak Oni, nauczyło mnie to – jednego – na Zawody jedzie się walczyć, a nie szukać przyjaciół lub kompromisów.

Było o projektach i organizacjach imprez to wróćmy do pytań o Tobie 🙂 Czy pośród tych wszystkich imprez, projektów masz czas na prywatne wędkowanie?

Odpowiedź jest jedna – NIE MAM, nad czym bardzo mocno ubolewam, ale…. Pracuje obecnie nad tym, by się to zmieniło. Mam kilka pomysłów na to bym został odciążony przede wszystkim z Wypraw, które organizuję – tutaj buduję zespół ludzi związanych z BookingFish – którzy będą tzw. Rezydentami na wyprawach. Poza tym, prowadzę kanał na YT @BookingFish, który może nie ma dużej ilości subskrypcji, ale ma sporo wyświetleń materiałów, więc mimo wszystko, każda prywatna zasiadka to jednak, aparat, kamera i dron – więc prywatność – zapomnij 😊

Czym jest dla Ciebie Wędkarstwo Karpiowe?

Tu odpowiedź jest dość prosta, po pierwsze to sposób na życie w dosłownym tego znaczeniu. Po drugie to praca na pełen etat, czy to nad wodą, czy w domu przed kompem. i tyle…

Zasiadka samotna czy z ekipą?

Dawno samotnej nie było, ale dobrze je wspominam. Skupiam się na grupach z racji pracy, ale wiem, bo jeszcze pamiętam, że samotne są dużo bardziej efektywne i dużo zdrowsze 😊 Na samotnej zasiadce, skupiam się na tym co robię, a z grupą często skupiam się na tym co kto ma zrobić, w czym mogę pomóc, do tego dochodzą nagrywki, więc czasu dla Siebie brak.

Jak Twoim zdaniem zmieniło się karpiarstwo na przełomie czasu?

Tak bardzo jak zmieniła się technologia, sprzęt i wszystko dookoła. Zmieniły się z pewnością zasięgi na FB i IG 😊, ale tak serio… u części wędkarzy, którzy byli zaszyci w krzakach i przyjemnością dla nich było złowienie jakiejkolwiek ryby pewnie się nie zmieniło, dla wielu jednak stało się to sposobem na pokazanie się, zaistnienie i być może docenienie. Dla mnie zmieniło się pod tym względem, że wszystko co robię ma coraz większą ilość zwolenników, jak i coraz większą ilość przeciwników, i jedni i drudzy mają pozytywny wpływ na to co robię. Wszystko się zmienia, wszystko ewoluuje, co za tym idzie karpiarstwo też, ważne jest to, by to co robimy sprawiało Nam radość i satysfakcję i było odskocznią od tego co robimy na co dzień.

Ile ważył największy złowiony przez Ciebie karp w Polsce?

Z polski moja największa ryba to karp złowiony kilka lat temu o wadze 24kg, nie mam zbyt dużo czasu na zasiadki na polskich wodach, stąd i wynik pewnie nie powalający, ale kilka ryb 20+ na koncie mam z różnych łowisk – wszystkich oczywiście komercyjnych.

Twój ulubiony zestaw karpiowy?

Najczęściej łowie na klasyczny zestaw węzeł bez węzła, długi włos, bez żadnych pozycjonerów, łamańców i innych wynalazków, to jest to o czym Ci mówiłem wyżej – kombinowanie nie zawsze jest dobre, w moim przypadku im prościej tym lepiej, czasem stosuje węzeł KD RIG, a ostatnio dość często łowie na D-rig i to praktycznie wszystko, rzadko łowię na popki, często za to na pojedynczą lub podwójną kule tonącą.

Złota kulka? Czy taka istnieje?

Myślę, że nie. Moim zdaniem prezentacja, oraz miejsce to klucz do sukcesu, jak dołożymy do tego dobrej jakości towar mamy złotą metodę złowienia karpia. Czasem mam wrażenie, że aromat kulki może mieć wpływ na to, czy ryby są łowione większe czy mniejsze, ale to może być tylko przypuszczenie poparte dużą ilością szczęścia.

Więcej sprzętu niż talentu, czy tak można powiedzieć o obecnej generacji karpiarzy?

I tak i nie, to nie jest pytanie do mnie – sam mam sprzętu za dużo i połowa zbędna, ale… mam to zawsze ze Sobą, bo zawsze się coś może przydać. W moim przypadku jest tak, że jadąc na nowe wody, szczególnie zagraniczne, nie wiem czego się spodziewać, więc muszę mieć ze Sobą wszystko. „Inaczej” jak jadę na wody, które znam – też zabieram wszystko. Bo wszystko się może przydać 😊 Znam wiele osób, które mają sprzętu za dziesiątki tysięcy złotych i nie łowią regularnie, lub wręcz mało, a pamiętam takich, którzy z niczego kręcili piękne wyniki. Sprzęt to dodatek, który ułatwia życie i funkcjonowanie nad wodą. Ja spędzam nad wodą kupę czasu, stąd chce, żeby było wygodnie, bezpiecznie i komfortowo, podobnie pewnie ma większość tych co spędzają sporo czasu w namiocie, Jeśli ktoś wyskakuje na szybkie nocki, nie jest mu potrzebne większość rzeczy, bo często rozkładanie i składanie obozowiska przy krótkiej zasiadce, to jej połowa. Ja jeżdżę na minimum 5-7 dni więc mogę sobie na to pozwolić by obóz rozkładać kilka godzin. Wracając do tematu – sprzęt nie łowi, czasem pomaga.

Co daje bycie w Teamie karpiowym? Czy ktoś kto jest w teamie jest lepszy od tego co wędkuje bez teamu?

Team to pojęcie od kilku lat modne, każdy by chciał być gdzieś…. Czasem byle gdzie, czasem za wszelką cenę, a czasem co rok gdzie indziej. Sam miałem Team kilka lat temu i go rozwiązałem, potem długo się wzbraniałem przed Tworzeniem Max Carp Polska, ale… trafiłem na osoby, która znają tą firmę, utożsamiają się z nią, a nie idą do Teamu, bo dostaną coś za darmo. Team to drużyna, jeśli są drużyną faktycznie ma to sens. Ciężko ocenić czasem co twórca miał na myśli, promocję czy sprzedaż członkom towaru. Jeśli jest to promocja – popieram, jeśli sprzedaż – lub rozdawnictwo za sprzedaż nie popieram. Na pewno jestem przeciwnikiem ciągłego chwalenia towaru przez „ Teamowiczów” i wmawiania jaka to jest złota kulka. Każdy kto łowi jest taki sam, nie widzę tu podziału na kategorię lepszy gorszy, chodź, jak widać często w Teamach Dużych firm, trafiają do nich ludzie, którzy są bardziej medialni, potrafią zrobić zdjęcie, lub napisać tekst na FB. Tu uważam, że każdy robi jak uważa, ważne by patrząc w lustro nie zastanawiał się codziennie czy kłamie, oszukuje ludzi głosząc nieprawdę.

Najciekawsza a może najniebezpieczniejsza przygoda jaka się Tobie przydarzyła podczas wędkowania?

Przez tyle lat w sumie nic mega ciekawego się nie wydarzyło co zapadłoby mi w pamięci, Co do niebezpieczeństw to do ostatniej mojej wizyty w Chorwacji, było wszystko pod kontrolą, ale ten wyjazd zapadnie Nam wszystkim na długo w pamięci. Siedzieliśmy na wale, na odkrytej przestrzeni i przyszła Bora – to taki wiatr który wieje z prędkością do 300km/h przez kilka dni walczyliśmy z tym, by nie stracić zbyt dużej ilości sprzętu, bo o zagrożeniu życia nie było mowy. Zakończyło się stratami finansowymi na kilka tysięcy złotych, połamany pod, poobijane wędki, kołowrotki, swingery, sygnalizatory, namioty i potraconych mnóstwo drobnych rzeczy, które wylądowały w wodzie. ☹

Wędkarskie marzenie?

Moja była żona, mówiła: czemu ty nie masz marzeń? Odpowiadałem jej, że stąpam twardo po ziemi i wyznaczam sobie cele, które jestem w stanie realizować. Więc wole dążyć do celu niż marzyć o czymś co jest nieosiągalne. Ale skoro pytasz to odpowiadam, Bardzo chciałbym wygrać duże zawody takiej jak IBCC, no i oczywiście przekroczyć barierę 40+, bo trzydziestek na koncie już kilka mam.

Jakie są Twoje plany na nadchodzący sezon?

Planów jest dużo, aż za dużo… pozostaje kwestia realizacji. Planem numer 1 jest zakończenie pracy nad nową witryną BookingFish, a jak się uda to zrealizować to zaczną się wyjazdy. Generalnie mam plan trochę połowić dla Siebie, skupić się na szukaniu nowych wód, takich o których mało wie i gdybym nie ja, nikt by się nie dowiedział 😊.

Na koniec serdecznie pozdrawiam wszystkich pozytywnie zakręconych wędkarzy i przede wszystkim Twoich widzów i czytelników – Arek Kraszewski

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
Paweł Ładniak
Paweł Ładniakhttp://pawelfishmaniak.pl/
Kocham robić to co Robię :)No Fishing - No Life
ZOBACZ TAKŻE

POPULARNE WPISY