poniedziałek, 9 września, 2024
spot_img
Strona głównaPopularne60 hiszpanskich karpi na 30 urodziny

60 hiszpanskich karpi na 30 urodziny

Hiszpania, Rio Ebro olbrzymie sumy, piękne karpie, wspaniała pogoda …..dla  wielu wędkarzy to wielkie marzenie. Tak też było w moim przypadku.  Kiedyś założyłem sobie cel, że na 30 urodziny pojadę na wymarzoną wyprawę i złapię karpia giganta. Wreszcie moje pragnienie się spełniło i z niecierpliwością czekałem na dzień 8 lipca, kiedy to wielka przygoda miała się rozpocząć. Długie przygotowania, oraz wyczekiwanie na ten upragniony dzień  i nareszcie spakowani ruszyliśmy na lotnisko. 8 lipca byliśmy już w samolocie – kierunek Barcelona . O koło 22.00 wylądowaliśmy  na lotnisku w Barcelonie, piszę my, bo we wspólnej wyprawie towarzyszyli mi koledzy z wędkarskiego klubu Fishmaniak.pl: Łukasz ,Tomek i Michał.  Do wyprawy dołączyło także  dwóch kolegów z Polski: Jarek vel Diabeł i Mario. Z Barcelony do celu naszej podróży było ok. 270 km,  wypożyczyliśmy więc dwa auta i ruszyliśmy – cel Caspe wielkie sumy i karpie olbrzymy.

Na miejscu około godziny 6 rano czekał już na nas Bartek „Wrest”, który pomógł mi zorganizować wymarzoną wyprawę  i zawiózł nas na miejsce zakwaterowania. Pomimo nieprzespanej nocy, szybko zostawiliśmy bagaże, a Bartek oprowadził nas po łowisku, udzielając jednocześnie cennych rad odnośnie wędkowania. Nikt nie chciał tracić czasu na odpoczynek po podróży i już po chwili mieliśmy rozstawiony sprzęt. Po kilku godzinach wędkowania,  pierwsze karpie zameldowały się na macie u Tomka ( Psari78 ), zabawa rozpoczęła się na dobre gdy kolejnymi sztukami mogliśmy pochwalić się już wszyscy. Kolejne dni  upływały  na biciu własnych rekordów karpiowych.

Mariusz z pięknym okazem

Jednak nie tylko karpie zainteresowane były naszymi zestawami, mięliśmy także potężne brania sumowe, niestety ryba wygrywała (żyłki i plecionki nie wytrzymały ciężaru na kamienistym dnie rzeki). Pierwszy sum, którego udało nam się złowić ważył  około 7kg, kolejne sztuki 17 kg i 22 kg oraz kolejne karpie – najmniejszy 12 kg, a największy bagatela 19 kg złowiony przez Łukasza ( Cizla ) – to się dopiero nazywa wielka sztuka.

Hiszpańska pogoda dawała nam popalić, w cieniu było prawie 40 stopni, w nocy 20-ścia, więc jakże odetchnęliśmy z ulgą gdy w środę nastąpiło załamanie pogody i zerwał się wiatr w porywach do 50 km/h. Niestety  uniemożliwiło to wywożenie zestawów  i wędkowanie, więc zrobiliśmy dzień wolny od karpi i sumów i udaliśmy się do pobliskiego miasteczka na małe zwiedzanie.

W czwartkowy poranek jeszcze troszkę wietrzny, postanowiliśmy powrócić do łowienia. Woda co prawda była wciąż dość mocno zmącona, ale zaczęły się sporadyczne brania, po czym ryby wróciły w miejsce nęcenia i nasza wędkarska zabawa zaczęła się na nowo. Koledzy z Anglii, którzy także przyjechali na Rio Ebro na wielkie wędkowanie mieli się czym pochwalić, złowili suma o wadze 63 kg i długości 215 cm, którego pomagaliśmy im holować na brzeg. Także nasi sąsiedzi Czesi ( jak widać przygoda na Ebro nie jest tylko moim marzeniem) mieli kilka brań sumowych i po małym wysiłku  wyciągnęli dwa „małe potworki” o masie 60 kg i 63 kg, przekraczające długość 2 metrów. Widok takich ryb to niezwykła radość dla wędkarza, duma i poczucie spełnienia wędkarskich marzeń. Oczywiście po odpowiednim udokumentowaniu złowionych okazów, wszystkie olbrzymy trafiły z powrotem do wody.

Każdy z uczestników naszej wyprawy w pełni ziścił swoje oczekiwania co do Rio Ebro. Koledzy z klubu z satysfakcja prezentowali kolejne wielkie karpiowe okazy, natomiast koledzy z Polski również nie pozostawali w tyle i dzielnie dotrzymywali nam kroku.

W czwartek, zaprzyjaźniony przewodnik Piotr, zabrał nas na odległe o 33 km tajemnicze łowisko, na które dotarliśmy późnym wieczorem. Ku zdziwieniu wszystkich, mogliśmy zauważyć jak potężne sumy na płytkiej wodzie uganiają się za drobną ukleją , co jeszcze bardziej zachęciło nas do tej nocnej wyprawy. Już po niespełna 10-ciu minutach od rozstawienia wędek, Jarek złowił pierwszego suma (ok. 10kg). Niestety zmasowany atak hiszpańskich komarów był tak uciążliwy, że postanowiliśmy zakończyć  wędkowanie nocną porą i powrócić w to samo miejsce za dnia. Niestety dla nas za dnia, pomimo kilku sumowych brań, ryba okazała się  sprytniejsza i jedyną zdobyczą był złowiony na  spinning  przez Jarka sandacz.

W końcu jednak nadszedł ten czas kiedy ze smutkiem musieliśmy wsiąść do samolotu i powrócić do deszczowej Irlandii. Teraz pozostały nam tylko miłe wspomnienia i zdjęcia złowionych okazów. Podczas całej naszej wyprawy „padło” około 60 okazów karpi oraz 3 sumy. Na pewno tam jeszcze wrócimy by poprawić ten wynik!

pozdrawiam : Paweł Ładniak

Paweł Ładniak
Paweł Ładniakhttp://pawelfishmaniak.pl/
Kocham robić to co Robię :)No Fishing - No Life
ZOBACZ TAKŻE

POPULARNE WPISY