Rio Ebro nie dla każdego? Marzenie każdego wędkarza, hiszpańska rzeka zwana mekką wędkarską, od kilkudziesięciu lat pełna karpi, sandaczy i przede wszystkim wielkich sumów.
Raj dla wędkarzy, którzy coraz liczniej przyjeżdżają z całej Europy przeżyć przygodę życia… no właśnie. Święcie przekonani, że dwumetrowych sumów nałowią się do woli, a jak te im się znudzą, będą od niechcenia łowić piękne sandacze i metrowe karpie.
Nic dziwnego, w intrenecie ciężko znaleźć relacje z nieudanych wypraw, a wiem, że większość tak się kończy. Przecież jak tu się przyznać, że z tak słynnego łowiska wróciliśmy bez sukcesów, ba, bez brania. Wynika to często z nieznajomości wody i zwyczajów tutejszych ryb ale przede wszystkim właśnie z tej pewności że biorą tu wszędzie i na wszystko.
Wielokrotnie podpływałem do wędkarzy , którzy zrezygnowani po tygodniu bez ryby pytali co robią nie tak, bo rok temu ich znajomi w tym właśnie miejscu łowili raz za razem ogromne sumy. Czy za mało pelletu sypią(najczęstsza wątpliwość) Jasne, że nie o pellet chodzi.
Po prostu nie dali sobie szansy wybierając to właśnie miejsce przy obecnym poziomie wody. Nie dali sobie szansy wierząc dumnie w swoje umiejętności i odrzucając pomoc przewodnika. I wreszcie nie dali jej sobie tkwiąc kolejny dzień w pustym miejscu.
Mam tam kilku kumpli wśród przewodników i wszyscy potwierdzają, że najwięcej jest tych dumnych kozaków, którzy uważają że skorzystanie z miejscowego przewodnika wędkarskiego splami ich honor wędkarski i podważy ich zdolności wędkarskie. No i nie plamią, nie łowią, nie relacjonują wypraw bo wstyd się przyznać.
Oczywiście warunkiem sukcesu nie jest wyłożenie 200 eur za pomoc fachowca, choć może się przydać . Receptą może być respekt do nowej wody, trochę pokory, sprytu i szczęścia.
Miejmy nadzieję że przyszły rok umożliwi mi po raz kolejny pojechanie do Hiszpanii nad rzekę Ebro.
Rio Ebro wielkie karpie i sumy – warto przeczytać!
Adam Amigo.