W tym sezonie postanowiłęm że spróbuję swoich sił w zawodach karpiowych i wraz z Mariuszem zapisaliśmy się na zawody karpiowe organizowane przez Justynę z Fatty Carp.
Zawody karpiowe odbywały się na łowisku ” Przystanek Bielawa „
Zbiórka zawodników odbyła się o godzinie 11 – większość zawodników dojechała wcześniej, więc można było posłuchać i porozmawiać na tematy taktyki związanej z zawodami. Kto wędkował na „Perle„zdaje sobie sprawę, że klucze do sukcesu jest stanowisku, które wylosujemy, a reszta to już trochę szczęścia i umiejętności. Losowanie ruszyło pełną parą i tylko my czekaliśmy, kiedy zostaniemy wylosowani do losowania, numery schodziły i wybór zostawał coraz mniejszy!
Kiedy wyczytano nasze imiona, oddelegowałem Mariusza do losowania stanowiska, co prawda za dużego wyboru nie miał, bo pozostały tylko dwa wolne stanowiska nr 2 (co byłoby dla nas petarda) oraz stanowisko nr 11. (płytka woda, ostatnie stanowiska). Mleko się rozlało i z lekkim uśmiechem ruszyliśmy na nasze stanowisko, które jak się okazało na pierwszy rzut oka, było wielką polaną bez drzew i krzaków co przy temperaturze powietrza, która była + 30C nie napawała optymizmem.
Rozpoczęliśmy od ustalonej taktyki, czyli zanęcenia stanowiska polegającego na odcięciu ryb po obu stronach stanowiska, czyli spombowanie w tzw. podkowę. Następnym etapem było przygotowanie sprzętu oraz obozowiska, temperatura coraz bardziej dawała się nam we znaki. Termometr na słońcu przekraczał + 40 stop !! Co nie ułatwiało nam życia : ), ale zawsze walczymy do końca!
Pierwsza doba minęła nam bez brania, robiliśmy cuda, żeby zachęcić ryby do współpracy, w międzyczasie okazało się, że woda na naszym stanowisku ma mniej więcej 50cm a reszta to dość spory muł! Postanowiliśmy przerobić zestawy na ronnie rig i próbować z jedną kulką tonąca a na drugim zestawie kulka pływająca. To była bardzo dobra decyzja zaczeło się coś dziać i pierwsza ryba wylądowała na macie.
Słońce od samego rana dawało nam sygnał, że nie będzie nam pomagać, niestety tak czasem bywa, to nas nie zniechęca,a wręcz motywuje. W południe kolejna ryba na macie i nasze miny jak by zaczynały się poprawiać, a myśl o tym, że nawet w takiej płytkiej zatoce można, coś złowić poprawia nastroje.
Dochodzimy pomału do wniosku, że kulka o smaku czosnku od Caperlana podbita pop-up ananasowym od 4Success przynosi nam rezultaty. Nie czekając, zmieniamy wszystkie zestawy i stawiamy wszystko na jedną kartę, co jak później się okazało było kluczem do sukcesu. W międzyczasie delikatnie donęcamy kobrą łowisko kulkami i pelletem.
W międzyczasie organizator zawodów każdemu zawodnikowi na stanowisku przywozi obiadek w postaci pizzy. Także jest chwila na posiłek i wracamy do pracy.
Robimy rozeznanie co się, dzieje na innych stanowiskach i wygląda to bardzo dobrze dla nas, bo jak się okazuje, na daną chwilę tylko chłopaki po naszej prawej łowią, co prawda nie duże ryby, ale łowią więc musimy ich zacząć gonić. Po godzinie 16stej mamy kolejną ładną rybę oraz po dość długim holu tracimy coś większego, ryba parkuje w trzcinie i niestety tracimy rybę. Tym razem amur połakomił się na suto zastawiony stół w wodzie.
Niestety to była ostatnia ryba sobotniego dnia, zmieniamy zestawy, częściej wyrzucamy, próbujemy zachęcić ryby niestety, już nic nam się nie udaje złowić tego dnia. Humory poprawiają się na kolację, jaką Mario przygotował a, uwierzcie mi, jest człowiekiem o wielu talentach.
Słońce pomału zaczyna zachodzić, dając nam na jakiś czas trochę spokoju. Zawody Karpiowe dopiero się rozkręcały.
Niestety tak łatwo nie może być 🙂 tym razem na naszej drodze pojawiają się komary, które mają gdzieś, że jesteśmy zmęczeni po całym dniu przebywania na patelni + 30 stop. Całe szczęście, że zabrałem ze sobą Mugga od komarów, jak to powiedział Mario ” Będziemy żyć „
Kolejny, a zarazem ostatni dzień przynosi nam nieoczekiwanie dwie kolejne ryby, które również zasmakowały tych samych kulek jak poprzedniego dnia. Poprawiło to nam bardzo humory, a nawet zaczęliśmy pomału liczyć na coś więcej. Zawody karpiowe Fatty Carp dla Nas jeszcze dawały cień szansy.
Niestety walczyliśmy do samego końca, jak to bywa zawody karpiowych są emocje do końca, zmieniając zestawy i próbując przechytrzyć choćby jedną więcej rybę. Nagle dźwięk końcowy zawody karpiowe rozległ się nad wodą i trzeba było zakończyć nasze zmagania na „Patelni”, spakować wszystkie graty i udać się do Rybaczówki i oczekiwać na wyniki zawodów.
Live z zakończenia oraz ogłoszenia wyników możecie zobaczyć klikając w link poniżej.
Kiedy organizator zawodów wyczytywał miejsca poszczególnych drużyn, razem z Mario mieliśmy chyba ciśnienie podwyższone :), a kiedy okazało się, że mamy 3 miejsce w zawodach-Radość i duma była w nas wielka. Pomimo różnych przeciwności losu udało się nam wskoczyć na pudło i to z bardzo dobrym wynikiem. To były dobre zawody karpiowe. Podziękowania dla organizatora Justyny i Fatty Carp Team oraz dla gospodarzy łowiska Magdy i Krzysztofa z Przystanku Bielawa- http://przystanekbielawa.pl/